Test Götze & Jensen AF800K AI. Przekonałem się do airfryera i do magicznych liter w nazwie

konto.spidersweb.pl 1 dzień temu

Przyznaję, z pewnym dystansem podchodziłem do mody na airfryera, wszak „przecież mam piekarnik”. Götze & Jensen AF800K AI przekonał mnie do siebie nie tylko w tej kwestii.

O licznym gronie entuzjastów airfryera może zaświadczyć nie tylko mój TikTok, który jeszcze przed rozpoczęciem testowania beztłuszczowej frytkownicy zasypywał mnie przepisami na dania wykonane dzięki urządzenia. choćby w sklepie nie da się już uciec od popularności tego sprzętu. Raz z półki chwyciłem mini-pinsę, której producent deklarował, iż wymiary skrojone są pod szuflady airfryerów. Trudno o lepszy dowód na to, iż dziś wszystko chcemy przygotować właśnie w ten sposób. Sprzęt szturmem zdobył kuchnie Polaków i po przetestowaniu Götze & Jensen AF800K AI ani trochę mnie już to nie dziwi. Zanim jednak opowiem o drodze przez żołądek do serca, trzeba zatrzymać się na końcu nazwy urządzenia i dwóch charakterystycznych literach.

Złośliwy uśmieszek mógł przed chwilą pojawić się na niejednej twarzy. „No tak, dziś wszystko jest AI!” – powiedzą szydercy, dla których dopisek jest niczym więcej, jak tylko chwytliwym sloganem reklamowym. Jasne, Götze & Jensen AF800K AI nie jest naszym kuchennym asystentem. Nie podpowie, co warto dołożyć do obiadu, nie przypomni o konieczności zrobienia zakupów ani nie zaskoczy ekstrawaganckim, zaskakująco odkrywczym przepisem. Inteligencja ogranicza się do rozpoznawania potraw.

Mało? Ale dobrze działa.

Na początku poprzeczkę zawiesiłem nisko. Włożyłem mrożone frytki, schowałem szufladę, odpaliłem program rozpoznawania potrawy, a na ekranie pojawiło się zdjęcie przysmaku, dobrana temperatura i czas podgrzania. Zwykle sklepowe fryty w testowanym airfryerze grzeją się ok. 18 min i wychodzą takie, jak lubię najbardziej: chrupiące na zewnątrz, a przy tym miękkie w środku. Mimo iż sam producent deklaruje, iż w przypadku mrożonych potraw czasami należy przytrzymać je nieco dłużej, tak w przypadku frytek – i to od różnych firm! – Götze & Jensen AF800K AI trafiał w dziesiątkę z propozycją grzania. W piekarniku często nie zawsze byłem zadowolony z efektu – z mojej winy, przyznaję, o czym za chwilę – a tu wypieczone jak trzeba.

Poprzeczkę przesuwamy nieco wyżej. W airfryerze wylądowała ciecierzyca. I byłem zaskoczony, bo wcześniej nie sprawdzałem, ile potraw jest w stanie sprzęt rozpoznać, a akurat z ciecierzycą sobie poradził, czego naprawdę się nie spodziewałem. A to duży plus, bo uwierzcie, iż podpieczona cieciorka to zdrowa i bardzo smaczna przekąska, szczególnie jeżeli obtoczy się ją przyprawami. Kto wie, może przepis Jadłonomii, z którego korzystam, dotarł też do producenta? I słusznie, bo godny jest polecenia.

Czasami dochodziło do zabawnych nieporozumień

Np. wege kotleta Götze & Jensen AF800K AI uznaje za pełnoprawnego burgera. To akurat żadna wada, a docenienie, jak producenci roślinnych zamienników pod względem estetycznym potrafią zbliżyć się do wyglądu mięsa! Natura zresztą też sobie z tym dobrze radzi, bo bordowe buraki uznane zostały za stek, a nie warzywo.

Götze & Jensen AF800K AI ma 12 predefiniowanych programów. Nie rozpoznaje np. mrożonej zapiekanki czy pizzy, ale już warzywa tak. Na liście znajdziemy wspomniane frytki, ale i ziemniaczane łódeczki, udko z kurczaka, paluszki rybne czy steki i kiełbasy.

Nie jem mięsa, więc nie mogłem przetestować stopnia wypieczenia steków czy kotletów, natomiast warzywa za każdym razem wychodziły takie, jak bym tego oczekiwał. Świetnie przypiekają się szparagi, tak jak lubię – z chrupiącą końcówką już po 8 minutach. Rzecz jasna nie trzeba ograniczać się do wskazanych podpowiedzi. Nic nie stoi na przeszkodzie, by samemu ustawić temperaturę i czas podgrzewania potrawy. Cały proces jest bardzo intuicyjny i łatwy, za sprawą dobrze zaprojektowanego menu i kolorowego ekranu.

Zakres temperatur wynosi 30-200 st. C. Niektóre potrawy, jak np. mrożona pizza, w piekarniku wymaga ustawienia 220 st. C. W przypadku Götze & Jensen AF800K AI wystarczyło 200 st. C., by w podobnym czasie upiec dobrze przypieczoną, chrupiącą pizzę, więc ten brak opcji powyżej 200 st. C. nie jest aż wadą, jak mogliby się tego niektórzy spodziewać.

Czy „AI” odmienia airfryera? I tak, i nie

Owszem, przydałoby się trochę więcej potraw. Mimo wszystko jest różnica, kiedy pieczemy paprykę, a gdy wkładamy do środka pieczarki – warzywo nie zawsze znaczy to samo. Z drugiej strony automatyczne programy przyspieszają czas, gdy przygotowujemy szybkie przekąski, jak frytki czy wspomniana przeze mnie ciecierzyca. Nie trzeba sprawdzać instrukcji, można bazowy program potraktować jako punkt wyjścia. To zaskakująco wygodne. Na dodatek mięsożercy nie będą narzekać, bo dla nich gotowych opcji jest więcej.

Moc Götze & Jensen AF800K AI wynosi 1800 W. Gotowanie jest naprawdę szybkie, szczególnie jeżeli porównamy to z czasem niezbędnym do nagrzania piekarnika. Chrupiącą pinsę z rozpuszczonym serem wyciągam zwykle po ok. 6 min, podczas gdy podobny efekt nie zawsze udaje się osiągnąć w piekarniku po 8 min. Można zrzucić winę na mnie, bo etap nagrzewania zawsze jest dość losowy i nie trzymam się czasu, tylko „na oko” oceniam i często zniecierpliwiony wkładam potrawy. W przypadku airfryera ta kwestia nam odpada i według mnie to już jest powód, żeby sprzętem się zainteresować. To naprawdę olbrzymia oszczędność czasu, co doceni każdy, kto z burczącym brzuchem czekał na podgrzanie.

Mnóstwo czasu oszczędzi się też na sprzątaniu

Sporą, 8-litrową szufladę bardzo łatwo się czyści. Wystarczy wyjąć ją z urządzenia i umyć pod bieżącą wodą, jak typowe naczynia. W środku możemy skorzystać ze specjalnej tacki, na którą ja dodatkowo kładłem papierowe filtry, aby zminimalizować ryzyko, iż coś spadnie czy kapnie. Dzięki temu szufladę czyści się gwałtownie i przyjemnie, w odróżnieniu od piekarnika, którego sprzątanie bywa naprawdę uciążliwe i przede wszystkim długie.

Pewną konsekwencją dużej szuflady jest fakt, iż sam Götze & Jensen AF800K AI jest niemałym urządzeniem. Pod względem gabarytów przypomina kolbowy ekspres do kawy. Coś za coś – przynajmniej do środka wchodzi sporo jedzenia i za jednym zamachem można upiec np. warzywa na zupę czy mrożoną pizzę albo choćby pinsę. Na szczęście producentowi udało się nieco zaokrąglić obudowę, więc nie ma się wrażenia, iż na blacie stoi prawdziwa kobyła.

Dużym i przydatnym ułatwieniem jest też spore okienko pozwalające obserwować piekące się potrawy. W środku możemy zapalić lampkę, by sprawdzić, czy ser się roztopił albo czy skórka warzywa odpowiednio się zarumieniła. To praktyczne, bo dzięki temu ogranicza się liczbę niepotrzebnych pauz w pieczeniu. W końcu nie musimy wysuwać szuflady, aby upewnić się, czy proces przebiega zgodnie z oczekiwaniami. Zostało to naprawdę dobrze pomyślane, bo szyba jest duża i nie ma problemu z podglądaniem.

Praktyczny, łatwy w czyszczeniu, gwałtownie i dobrze podgrzewający potrawy, a przy okazji ze sprytną opcją rozpoznawania potraw – taki jest Götze & Jensen AF800K AI. Można żałować, iż sztuczna inteligencja nie skupia się bardziej na warzywach, ale choćby tych kilka programów i tak ułatwia przygotowanie popularnych przekąsek. o ile ktoś ciągle się waha – i nie wierzy, iż rozpoznawanie potraw naprawdę przyspiesza gotowanie – to zapewniam was, iż nie warto. Airfryer to fala, na którą warto wskoczyć.

A o ile ktoś potrzebuje jeszcze więcej funkcji, to dostępna jest również wersja z opcją gotowania na parze. Wyposażona jest w zbiornik na wodę. Sam airfryer jest już zdrowszą alternatywą dla pieczenia czy smażenia, bo potrawy przygotowuje się bez tłuszczu lub z małym dodatkiem, a w tym wariancie pozostało zdrowiej. Oprócz tego model AF850T współpracuje z aplikacją, więc czas, temperaturę czy program można ustawiać bezpośrednio z poziomu telefonu. Program pozwala również na dodawanie własnych przepisów.

Idź do oryginalnego materiału