Czy Europa zdąży ujarzmić potencjał generatywnej sztucznej inteligencji zanim pozostanie wyłącznie odbiorcą cudzych innowacji?
Nowe dane pokazują, iż choć kontynent wyróżnia się w badaniach naukowych, to przez cały czas nie nadąża z komercjalizacją i inwestycjami w tym kluczowym obszarze. Tymczasem AI zmienia zasady gry w edukacji, medycynie, przemyśle i polityce społecznej – przynosząc szanse, ale też pogłębiając nierówności.
Europa bada, inni zarabiają
Choć Unia Europejska generuje aż 21 proc. światowych publikacji naukowych dotyczących generatywnej AI (czyli ponad 3 tys. tekstów tylko w 2023 r.), to jej udział w zgłoszeniach patentowych w tej dziedzinie to zaledwie 2 proc. – ponad trzydziestokrotnie mniej niż Chin, które zdominowały globalny wyścig.
Dla porównania USA mają 12-proc. udział w globalnych działaniach w tym obszarze, a Chiny aż 60 proc.
Bruksela aspiruje do pozycji lidera „sztucznej inteligencji odpowiedzialnej społecznie”, ale rzeczywistość gospodarcza jest brutalna: europejskie startupy AI mają znacznie trudniejszy dostęp do finansowania wysokiego ryzyka niż ich amerykańskie odpowiedniki.
Mimo iż na poziomie badań kontynent trzyma poziom, to pod względem operacji biznesowych, inwestycji i liczby innowacyjnych firm ustępuje znacznie konkurentom z Azji i Ameryki.
Zastosowania AI: od szpitala po fabrykę
Potencjał zastosowania generatywnej AI w sektorach publicznych i przemysłowych jest ogromny. Szczególnie obiecujące są przykłady z ochrony zdrowia – tu technologia może być używana do personalizowania leczenia, wcześniejszej diagnostyki i integrowania rozproszonych danych medycznych w spójne profile pacjentów.
Nieprzypadkowo właśnie ten sektor odpowiada za niemal 10 proc. europejskiej aktywności badawczej i biznesowej w zakresie generatywnej AI.
W edukacji sztuczna inteligencja wspomaga indywidualizację procesu nauczania. Umożliwia tworzenie materiałów dopasowanych do konkretnych potrzeb uczniów, co szczególnie wspiera osoby z trudnościami językowymi lub niepełnosprawnościami.
Jednocześnie – jak ostrzegają autorzy raportu JRC – integracja AI z systemem edukacji wymaga opracowania odpowiednich kompetencji i ram polityki publicznej, by nie dopuścić do automatyzacji nierówności.
W sektorze produkcyjnym widać już pierwsze modele biznesowe inspirowane tzw. „agentyczną” sztuczną inteligencją – autonomiczną, podejmującą decyzje i zarządzającą zadaniami bez udziału człowieka. Ułatwia to optymalizację łańcuchów dostaw, zmniejszanie ilości odpadów i automatyzację procesów, co przekłada się bezpośrednio na wzrost wydajności.
Kto zyska, kto straci?
Wpływ generatywnej AI na rynek pracy nie rozkłada się równomiernie. Co ciekawe, to nie robotnicy fizyczni, ale pracownicy wysokokwalifikowani – lekarze, nauczyciele, inżynierowie – są bardziej podatni na automatyzację z użyciem AI.
W analizie JRC nauczyciele okazali się bardziej narażeni na zastępowalność przez AI niż 9 na 10 innych zawodów.
Transformacja ta pociąga za sobą również rewolucję kompetencyjną. Oprócz klasycznych umiejętności technicznych, coraz ważniejsze stają się kompetencje przekrojowe: krytyczne myślenie, inteligencja emocjonalna i zdolności cyfrowe potrzebne do zarządzania systemami AI. Potrzeba całkowicie nowego modelu kształcenia – nie tylko zawodowego, ale też obywatelskiego.
Technologia nie jest neutralna
Choć generatywna AI może być narzędziem wyrównywania szans, istnieje też poważne ryzyko pogłębiania istniejących nierówności.
W eksperymencie przeprowadzonym przez JRC systemy AI wykorzystywane do oceny zdolności kredytowej wykazywały uprzedzenia ze względu na płeć – przyznając mężczyznom średnio o 4 proc. wyższe szanse na pozytywną decyzję niż równie kwalifikowanym kobietom. Analogiczne zjawisko zauważono w systemach rekrutacyjnych, gdzie algorytmy faworyzowały kandydatów płci męskiej.
Równie niepokojące są zagrożenia związane z używaniem AI przez dzieci i młodzież. Technologia może wspierać rozwój kompetencji i kreatywność, ale z drugiej strony czyni najmłodszych szczególnie podatnymi na manipulacje, dezinformację i naruszenia prywatności.
Ze względu na niedojrzałość poznawczą dzieci nie potrafią one jeszcze odróżniać generowanych treści od prawdziwych informacji – co może prowadzić do dezinformacyjnych szkód o trudnych do przewidzenia konsekwencjach społecznych.
Reakcja polityczna: czas ucieka
Unijna odpowiedź na wyzwania związane z generatywną AI nabiera tempa. 9 kwietnia Komisja Europejska ogłosiła AI Continent Action Plan, który ma uczynić z Europy światowego lidera w dziedzinie odpowiedzialnej sztucznej inteligencji. Dokument ten kładzie nacisk na zwiększenie konkurencyjności i innowacyjności UE, przy jednoczesnym poszanowaniu podstawowych wartości.
Wkrótce ma zostać wdrożona strategia Apply AI, której celem będzie przyspieszenie adopcji technologii AI nie tylko w przemyśle, ale również w sektorze publicznym – zwłaszcza w ochronie zdrowia. Jej filarem stanie się także European Strategy for AI in Science, która zintegrować ma badania naukowe z realnymi potrzebami społecznymi.
Strategie polityczne muszą jednak iść dalej niż deklaracje. Raport JRC wskazuje na kilka konkretnych działań: wzmocnienie różnorodności danych treningowych, przeprowadzanie audytów algorytmicznych, monitoring wpływu AI na grupy wrażliwe oraz budowanie zróżnicowanych zespołów programistów.
Równolegle potrzebne są inwestycje w edukację medialną i myślenie krytyczne, by zredukować wpływ dezinformacji – szczególnie wśród najmłodszych użytkowników.
Generatywna sztuczna inteligencja redefiniuje relacje społeczne, modele gospodarcze i strategie polityczne. Dla Europy może to być szansa na odnowienie swojej pozycji w globalnym wyścigu technologicznym – ale tylko pod warunkiem, iż przestanie być jedynie kontynentem badań, a stanie się także przestrzenią wdrażania, inwestycji i zaufania do własnych rozwiązań.