
Szef Nvidii, Jensen Huang, od dawna namawia rządy, by uniezależniły się od amerykańskich gigantów technologicznych i postawiły na tak zwaną „suwerenną AI”. Według niego każde państwo ma wyjątkowy język, kulturę i historię, więc powinno trenować modele sztucznej inteligencji na własnych serwerach, z lokalnymi danymi i pod własną kontrolą. Przez wiele miesięcy ta idea brzmiała w Europie jak kosztowna fanaberia. W połowie czerwca coś się jednak zmieniło: Huang wyruszył w tournée po Londynie, Paryżu i Berlinie, a przy każdym przystanku przywódcy odpowiadali mu jednym głosem – „Zróbmy to”.
Dlaczego to takie ważne? Bo dziś większość chmur w Europie należy do trzech amerykańskich firm: Amazonu, Microsoftu i Google’a. Europa ma kilka własnych firm AI, a te, które są – jak francuski Mistral – działają na dużo mniejszą skalę niż giganci z USA. Unia Europejska chce to zmienić. Planuje wydać 20 mld dolarów na cztery „gigafabryki AI”, które obniżą zależność od Amerykanów. Nvidia obiecała dostarczyć do nich część swojej produkcji chipów.
Suwerenna AI a Europa: Na czym stoimy?
Jak informuje Reuters, W Londynie nowy premier Keir Starmer ogłosił, iż rząd wyłoży miliard funtów, aby Wielka Brytania mogła zwiększyć swoją moc obliczeniową i „być producentem, a nie biernym odbiorcą AI”. Kilka dni później w Paryżu prezydent Emmanuel Macron nazwał budowę własnej infrastruktury „walką o suwerenność” i przyklasnął projektowi francuskiego start-upu Mistral. Wspólnie z Nvidią firma postawi w pierwszym etapie centrum danych wyposażone w osiemnaście tysięcy najnowszych układów GPU tej kalifornijskiej spółki.
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, za dwa lata podobne serwerownie powstaną w kilku kolejnych lokalizacjach. Z kolei w Berlinie Huang podpisał list intencyjny z Deutsche Telekom w sprawie chmury obliczeniowej, a kanclerz Friedrich Merz ogłosił, iż cyfrowa niezależność to klucz do przyszłości niemieckiej gospodarki. W rozmowach bierze również udział nasz Bielik, o czym pisaliśmy tu: Bielik w sojuszu z Nvidią, Perplexity wesprze „suwerenną AI”.
Europa faktycznie ma sporo do nadrobienia. Dziś większość usług chmurowych na kontynencie oferują trzy firmy ze Stanów Zjednoczonych: Amazon, Microsoft i Google. Lokalnych spółek rozwijających duże modele językowe jest jak na lekarstwo – najgłośniejszy jest właśnie paryski Mistral, ale jego budżet to ułamek kwot, którymi dysponują amerykańscy giganci. Komisja Europejska zapowiedziała odważny krok: chce zbudować cztery „gigafabryki AI” za 20 miliardów dolarów. Te nowe centra danych mają obniżyć zależność od firm zza oceanu i dać europejskim firmom miejsce do trenowania własnych modeli. Huang zobowiązał się przeznaczyć część produkcji chipów właśnie na potrzeby tych projektów.
Czytaj też: Bezpieczne hasła — jak je tworzyć, zapamiętywać i nimi zarządzać? Poradnik dla wszystkich z nas
Nie przegap najważniejszych trendów w technologiach!
Zarejestruj się, by otrzymywać nasz newsletter!
Stary Kontynent i jego problemy. Z czym się mierzymy?
Po pierwsze – prąd. Już dziś europejskie serwerownie zużywają około trzech procent energii elektrycznej w Unii, a szybki rozwój AI może gwałtownie podwoić ten udział. Rządy muszą więc znaleźć tanie źródła energii, inaczej koszty zjedzą entuzjazm. Po drugie – pieniądze. Eksperci cytowani przez Reuters (Pascal Brier, dyrektor ds. innowacji w Capgemini, partner Nvidii i Mistrala) przypominają, iż amerykańscy giganci wydają od dziesięciu do piętnastu miliardów dolarów co trzy miesiące, żeby rozbudowywać swoje centra danych.
Żadna europejska firma nie może sobie pozwolić na taki rachunek, dlatego projekty będą wymagały solidnego wsparcia sektora publicznego. Po trzecie – jakość modeli. Dziś przedsiębiorstwa zwykle łączą modele różnych dostawców, bo francuski Mistral, amerykański OpenAI czy Google DeepMind mają różne mocne strony. Aby europejska AI stała się prawdziwą alternatywą, będzie musiała dorównać najlepszym i… czymś się wyróżniać.
Z kolei Nvidia… na tym trendzie tylko zyskuje. choćby jeżeli Europa zbuduje „własną” sztuczną inteligencję, będzie potrzebować ogromnych ilości jej chipów, bo to one napędzają uczenie modeli. Huang dobrze o tym wie i właśnie dlatego tak mocno promuje ideę suwerenności: każdy kraj, który zechce iść tą drogą, zostanie klientem jego firmy.
Czy plan się powiedzie? Zobaczymy w ciągu kilku lat. Na razie są obietnice, pierwsze umowy i wielkie liczby w prezentacjach. jeżeli jednak budowy naprawdę ruszą, Europa zyska większą kontrolę nad danymi, stworzy nowe miejsca pracy i przestanie opierać swoje cyfrowe bezpieczeństwo wyłącznie na amerykańskich korporacjach. A to oznaczałoby małą rewolucję na technologicznej mapie świata.
Źródło zdjęcia tytułowego: DCStudio, Freepik