
Kiedy wicepremier Krzysztof Gawkowski mówi, iż cyfryzacja przestała być jednym z wielu sektorów gospodarki, a stała się siłą napędową bezpieczeństwa i konkurencyjności państwa, mamy nadzieję, iż nie jest to publicystyczna hiperbola. Strategia cyfryzacji Polski do 2035 roku – pierwszy tak przekrojowy dokument w historii kraju ma unieść ciężar jednoczesnego doganiania europejskich liderów, łatania dziur w kompetencjach obywateli i budowania kawałka cyfrowej suwerenności, ale… co tak naprawdę znajduje się w tej strategii? I co ona tak adekwatnie oznacza dla wszystkich z nas?
Projekt, który właśnie trafił do konsultacji publicznych, jest cyfrowym odpowiednikiem planu odbudowy po wojnie: wyznacza cele, podaje terminy i… mówi, ile to będzie kosztować. Co naprawdę kryje się za suchymi wskaźnikami i branżowym żargonem? Czy to kolejna rządowa broszurka, która wyląduje w szufladzie, zanim druk zdąży wyschnąć? A może jednak realny plan, który sprawi, iż urzędowe „proszę wypełnić formularz w okienku obok” w końcu zostanie zrewolucjonizowane?
Polska ma co nadrabiać w zakresie cyfryzacji, ale… powoli zaczyna się to udawać
Wyniki indeksu DESI (Digital Economy and Society Index) z lat 2017-2022 wskazują, iż każdego roku Polska zajmowała 24. miejsce wśród 27 państw członkowskich UE. Luka cyfrowa była widoczna we wszystkich badanych obszarach, takich jak kompetencje cyfrowe, telekomunikacja, transformacja cyfrowa przedsiębiorstw i cyfrowe usługi publiczne.
Mimo wszystko, postęp w dziedzinie cyfryzacji staje się coraz bardziej widoczny. Na przestrzeni 5 lat Polska poprawiła swój wynik z 24,9 pkt. w 2017 r. do 40,6 pkt. w 2022 r., tym samym będąc w czołówce państw najintensywniej nadrabiających dystans do liderów. Zgodnie z analizą Polskiego Instytutu Ekonomicznego, punktacja Polski w indeksie DESI w tym okresie wzrosła z 52,1% do 58,3% punktacji lidera. To jeszcze nie wszystko.
Najświeższe dane z raportu „Droga ku cyfrowej dekadzie” pokazują, iż w 2024 r. wyprzedziliśmy unijną średnią aż w sześciu kluczowych kategoriach: od zwykłej szerokopasmówki, przez zasięg bardzo szybkich sieci stałych i światłowodów FTTP, po użycie chmury, wstępnie wypełnione formularze i e-dokumentację medyczną. Cyfrową prędkość najlepiej widać u nas w kablu: 4 na 5 polskich gospodarstw domowych ma już dostęp do sieci o bardzo wysokiej przepustowości, co przekłada się na realną szansę na całkowite objęcie kraju do 2030 roku.
Jeszcze większe wrażenie robi tempo zmian w firmach: choć przeciętny poziom cyfryzacji MŚP nadal odstaje od unijnych liderów, wzrost między 2021 a 2023 r. był u nas pięciokrotnie szybszy niż w całej Wspólnocie. Komisja podkreśla też, iż już 14 proc. polskich małych i średnich przedsiębiorstw handluje w sieci, a apetyt na więcej blokuje głównie brak specjalistów i dostępnego finansowania.
W praktyce oznacza to, iż zamiast tracić energię na doganianie średniej, możemy zacząć rywalizować z liderami – pod warunkiem, iż znajdziemy ludzi do obsługi światłowodów i algorytmów. jeżeli rynek pracy nie dostarczy armii nowych cyfrowych fachowców, sprint zamieni się w marsz. Na razie jednak Polska biegnie – i to coraz szybciej. A najnowsza strategia w zamiarze ma ten proces jeszcze bardziej uefektywnić.
Czytaj też: TikTok inwestuje miliard dolarów w budowę europejskiej serwerowni. Czy nasze dane będą w końcu odcięte od chińskich służb?
Czytaj też: AI zmienia kryminalistykę: Wyścig zbrojeń między przestępcami a technologią trwa. Szybsze śledztwa, czy więcej zagrożeń?
Strategia cyfryzacji i własny satelita telekomunikacyjny. Dostęp do sieci 6G?
Warto zacząć od finansów. Rząd obiecuje przeznaczyć co najmniej 100 miliardów złotych do 2030 r., a od 2035 r. co roku odkładać na transformację cyfrową 5% całego PKB. Tak sztywne zakotwiczenie finansów w rozwoju gospodarczym oznacza, iż nakłady będą rosły razem z gospodarką i nie znikną przy pierwszym kryzysie budżetowym. Zastrzyk startowy ma zasilić przede wszystkim infrastrukturę szerokopasmową, chmurę dla administracji i programy stypendialne dla nowych kadr IT.
Najgłośniejszym – dosłownie orbitalnym – elementem planu jest własny satelita telekomunikacyjny oraz demonstrator systemu GOVSATCOM, który ma zapewnić bezpieczną łączność służbom i urzędom także wtedy, gdy sieci naziemne będą przeciążone lub zakłócone. Dokument opisuje wprost budowę konstelacji na niskiej orbicie, wyposażonej w łącza laserowe i zdolności elastycznego kształtowania wiązki (technologii zwykle zarezerwowanych dla największych potęg kosmicznych). Satelita pełni tu rolę anteny ostatniego kilometra dla białych plam internetowych, ale również gwaranta suwerenności informacyjnej w razie globalnych napięć.
Dostęp do sieci ma stać się prawem, a nie przywilejem miejsca zamieszkania. Rząd zapowiada kolejną nowelizację „megaustawy telekomunikacyjnej”, uruchomienie bonów łączności dofinansowujących użytkownikom abonamenty oraz Funduszu Zastosowań Sieci 5G i 6G dla samorządów, uczelni i start-upów. Celem jest pokrycie całej Polski zasięgiem mobilnym o prędkości co najmniej 100 Mb/s, zanim dekada dobiegnie końca. Wraz z rozwojem, 6G naziemna i satelitarna warstwa sieci mają połączyć się w jeden, odporny na przerwy system.
Czytaj też: Trade-tech, czyli handel międzynarodowy. Czy to koniec papierowych dokumentów? Jak cyfryzacja uratuje globalne łańcuchy dostaw?
Wzrost kompetencji cyfrowych Polaków: ważna część planu
Drugim filarem jest człowiek. Strategia zakłada, iż w 2035 r. podstawowe umiejętności cyfrowe będzie posiadało 85% dorosłych Polaków, a połowa uzyska kompetencje zaawansowane. W tym samym roku, w branży ICT ma pracować półtora miliona osób – ponad dwa razy więcej niż dziś – przy czym co najmniej jedną trzecia z nich mają stanowić kobiety. Jak to osiągnąć? Dokument proponuje sieć Klubów Rozwoju Cyfrowego w każdej gminie, szybkie ścieżki przekwalifikowania dla pracowników zagrożonych automatyzacją oraz centralny hub szkoleniowy dla urzędników, którzy często zarabiają mniej niż młodszy programista w sektorze prywatnym.
Państwo cyfrowe w założeniu ma być proaktywne. Na pomoc rusza Architektura Informacyjna Państwa, czyli wspólny zestaw standardów dla wszystkich projektów IT finansowanych z publicznych pieniędzy. Do 2035 r. każda sprawa urzędowa ma być obsłużona wyłącznie elektronicznie. Te same reguły mają objąć samorządy i agencje rządowe, tak aby kierowca z Podkarpacia i przedsiębiorca z Pomorza korzystali z identycznych interfejsów. Konieczność przenoszenia danych między urzędami manualnie ma być całkowicie zlikwidowana.
Czytaj też: Polskie akcenty na Web Summit w Lizbonie – konferencji, która kreuje technologiczne trendy
Strategia cyfryzacji a administracja publiczna:
zmiany w mObywatelu i nowoczesna służba zdrowia
Centralnym oknem na administrację pozostanie aplikacja mObywatel. Strategia zakłada, iż do końca dekady 20 milionów mieszkańców aktywuje portfel tożsamości cyfrowej, a wszystkie najważniejsze usługi trafią do telefonu. Jednocześnie Polska ma wdrożyć europejski portfel identyfikacji elektronicznej zgodny z rozporządzeniem eIDAS 2.0 oraz zapewnić przedstawicielom firm dedykowane Profile Zaufane dla przedsiębiorców. Sektor zdrowia również ma być jednym z beneficjentów innowacji w państwie. Dlaczego?
Otóż do 2035 r. wszystkie placówki medyczne będą wymieniać się dokumentacją w formie elektronicznej, a centralne systemy AI pomogą we wczesnej diagnostyce co najmniej 100 jednostek chorobowych. Równolegle wzrośnie liczba badań naukowych opartych na rzeczywistych danych klinicznych, co ma przyspieszyć rozwój nowych terapii i leków. Cyfrowe państwo musi jednak mieć gdzie przechowywać i przetwarzać dane. Dlatego też minimum 70% systemów obsługujących usługi publiczne ma działać w chmurze współdzielonej, a węzeł PLGrid zwiększy moc obliczeniową dla naukowców co najmniej 10-krotnie. Skok ten ma za zadanie skrócić „kolejki do badań” i zatrzymać talenty w kraju, oferując uczelniom i startupom zaplecze, którego dotąd szukały w komercyjnych chmurach za granicą.
Czytaj też: Nowa era wojny: technologie Defence-Tech testowane na polu walki. Jak Ukraina i Izrael napędzają innowacje w obronności?
Gospodarka i cyberbezpieczeństwo: co się zmieni?
Transformacja gospodarki to kolejny istotny element. Plan zakłada, iż przed 2035 r. 92% małych i średnich firm będzie korzystać z podstawowych narzędzi cyfrowych, a połowa wdroży rozwiązania oparte na sztucznej inteligencji. Ma temu sprzyjać ulga podatkowa na automatyzację, piaskownice regulacyjne i zintegrowany ekosystem finansowania dla start-upów. Obok korzyści ekonomicznych rząd liczy na dyfuzję kompetencji między biznesem a środowiskiem naukowym oraz na rozwinięcie eksportu usług cyfrowych.
Jednak żeby jakikolwiek biznes oparty choć w ułamku na technologiach mógł się rozwijać, potrzebny jest jeden bardzo istotny aspekt. A mianowicie… cyberbezpieczeństwo. Już w latach 2025-2026 ma powstać centralna instytucja odpowiedzialna za ochronę cyberprzestrzeni. Jednocześnie do 2029 r. ruszy chmura niejawna dla informacji wrażliwych. Wszystkie incydenty w Krajowym Systemie Cyberbezpieczeństwa będą raportowane terminowo, a procedury zamówień sprzętu ochronnego mają zostać uproszczone. Strategia przewiduje też „wykluczanie dostawców wysokiego ryzyka”.
Czytaj też: Kapitał wraca na front. Startupy i fundusze coraz częściej inwestują w technologie obronne: Kto jest liderem Defence-Tech? W co można zainwestować?
Strategia cyfryzacji: kto będzie odpowiadał za jej wdrożenie? oraz… AI i kwestie etyczne
Autorzy dokumentu nie uciekają od kwestii etycznych. Jeszcze przed 2025 r. ma powstać system oceny narzędzi sztucznej inteligencji używanych przez państwo, zaś dwa lata później organ koordynujący walkę z dezinformacją. W założeniu całość ma łączyć twarde inwestycje w infrastrukturę z „miękką” troską o zaufanie społeczeństwa do technologii, zwłaszcza w perspektywie rosnącej konieczności ochrony dzieci (z uwagi między innymi na ogólne pogorszenie się zdrowia psychicznego). Standardowo, w przypadku „walki z dezinformacją” pojawiają się pytania o bezstronność polityczną organu nadzorującego. I słusznie. Niemniej jednak nie posiadamy magicznej kuli i pozostaje nam jedynie wierzyć, iż ta zostanie zachowana.
Za wdrożenie strategii odpowiadać ma komitet ds. Cyfryzacji. Z plusów, jego rola ma nie sprowadzać się wyłącznie do wydawania opinii – komitet będzie co roku mierzył postępy według zestawu kilkudziesięciu wskaźników, od odsetka urzędów korzystających z AI, po liczbę danych udostępnionych na portalu dane.gov.pl. Każdy cel ma przypisanego właściciela i termin, co ma ukrócić tradycyjne wymówki pt. „to nie nasz zakres obowiązków”.
Czytaj też: Roboty zmienią wszystko? Szpitale, przemysł, rolnictwo i nasze codzienne życie? Kto inwestuje miliardy w przyszłość automatyzacji?
Ryzyka i problemy: czy wdrożenie będzie tak słodkie, jak obiecują autorzy?
Ryzyka? Po pierwsze, kadry – bez sukcesu w edukacji i migracji specjalistów ICT, bańka inwestycji w hardware nie przełoży się na innowacje. Po drugie, makroekonomia – jeżeli wzrost wyhamuje, 5 procent PKB może okazać się nieosiągalne. Po trzecie, akceptacja społeczna – państwo obiecuje prawo do „cyfrowego detoksu”, ale musi pokazać, iż potrafi równie skutecznie chronić obywateli wszystkim co złe w przestrzeni cyfrowej, skoro zachęca ich do korzystania z elektronicznych usług.
Strategia ma więc dwa wymiary. Z jednej strony to mapa drogowa dla inżynierów, prawników i urzędników, spisana w setkach stron wskaźników. Z drugiej – społeczny kontrakt: państwo inwestuje i otwiera dane, biznes modernizuje się i płaci podatki, a obywatel zyskuje wygodę oraz nowe umiejętności. o ile umowa ta wytrzyma 10 lat politycznych przesileń, cyfryzacja Polski z roli „nadrabiania dystansu” awansuje do roli państwa szerszych ambicji. A w 2035 r. pytanie nie będzie już brzmiało, czy technologia poprawia jakość życia, ale jak mądrze wykorzystać suwerenny satelitarny kanał i zaawansowaną chmurę, skoro są one na wyciągnięcie ręki każdej i każdego z nas.
Czytaj też: Chirurgiczne roboty stają się coraz mądrzejsze: operują zdalnie i uczą się same – nadchodzi nowa era medycyny
Co z tego wszystkiego wynika? Jak może zmienić się życie przeciętnego Polaka?
Po pierwsze – czas. W 2030 r. urząd ma działać jak Netflix: jeden login w mObywatelu, zero papieru, koniec stania w kolejkach po odpis aktu czy rejestrację auta. Dodatkowo, pewność łącza. Światłowód lub 5G (a później 6G + satelita) mają dać stabilne 100 Mb/s choćby w letniskowym domku nad Bugiem. To z kolei oznacza, iż wideowizyta u lekarza czy hybrydowa praca nie będą już luksusem mieszkańców dużych miast. Dane medyczne? Zamiast w kopercie – w cyfrowym portfelu, gotowe, by algorytm podpowiedział lekarzowi, iż Twój cholesterol zaczął wariować, zanim to poczujesz.
Po drugie – wszyscy mamy zacząć grać w nowej lidze. Fiskus przestanie wymagać „dokręcania śrubek” w kolejnych systemach: e-faktury, e-urząd i e-płatności staną się jedną ścieżką API. Poza tym, państwo dorzuci konkret: bony łączności, ulgę na automatyzację i dostęp do mocy obliczeniowej w narodowej chmurze. Zamiast kupować serwer w Niemczech, wrzucasz model AI na polski superkomputer – i płacisz w złotych. Cel jest prosty: do 2035 r. połowa MŚP ma używać sztucznej inteligencji, a firma mieć choćby najprostsze narzędzia chmurowe.
Po trzecie – rząd obiecuje cyfrową budkę z ochroniarzem: centralny urząd ds. cyberbezpieczeństwa obserwuje ruch, a krytyczne dane trzyma w „niejawnej chmurze”. Obywatele dostaną też prawo do „cyfrowego detoksu” – czyli opcję wyłączenia powiadomień z państwowych systemów, gdy chcą spokoju. Zaufanie ma budować pas startowy dla sztucznej inteligencji: zanim chatbot urzędu zacznie decydować o Twoim mandacie czy zasiłku, przejdzie etyczny test w publicznej „piaskownicy”.
Jeśli plan wypali, przeciętny obywatel poczuje technologię nie jako gadżet, ale wygodę – mniej formalności, krótszą drogę do lekarza, tańszy internet. Dla biznesu stawką jest wyrwanie się z pułapki taniej siły roboczej: automatyzacja plus eksport cyfrowych usług pozwolą zarabiać na know-how, nie na niskim koszcie. A dla kraju? Solidny kawałek suwerenności – bo własny satelita, własna chmura i armia 1,5 mln specjalistów ICT to zaplecze, które daje kartę przetargową w Europie i na świecie.
Czytaj też: Jak AI rewolucjonizuje rolnictwo – będzie szybciej, taniej, zdrowiej? Kto straci pracę?
Czytaj też: Roboty, ale niepodobne do człowieka. Jak działają roboto-owady?
Kluczowe założenia strategii cyfryzacji w punktach. Krótkie podsumowanie
- Kompetencje i kadry: w roku 2035 przynajmniej podstawowe kompetencje cyfrowe będzie miało 85% obywateli, dodatkowo na rynku będzie co najmniej 1,5 mln specjalistów ICT;
- Projekty i cyfryzacja: 100% projektów IT o publicznym zastosowaniu realizowanych zgodnie z jednolitymi standardami i rekomendacjami architektonicznymi Architektury Informacyjnej Państwa, wszystkie podmioty realizujące zadania publiczne pracują na systemie elektronicznego zarządzania dokumentami; własny niezależny satelita 6G
- Administracja: 20 mln Polaków posiada portfel tożsamości cyfrowej, wszystkie kluczowe e-usługi dostępne w aplikacji mObywatel, 100% jednostek administracji publicznej udostępniających e-płatności;
- Medycyna: 100 jednostek chorobowych diagnozowanych wspomagająco z wykorzystaniem AI;
- Przedsiębiorczość i finanse: 50% firm wykorzystujących narzędzia AI; 100 miliardów złotych do 2035 roku, od tego czasu 5% PKB na cyfryzację.
Źródło zdjęcia tytułowego: Ministerstwo Cyfryzacji
Zostaw komentarz i weź udział w dyskusji! Dziękujemy:)