„Nawet jeżeli informacje pochodzą z wiarygodnych źródeł, pewne grupy celowo je przekształcają w taki sposób, aby pasowały do ich ideologii. Selektywnie wycinają treści, usuwając przeciwstawne punkty widzenia”, mówi w rozmowie z EURACTIV.pl Stéphanie Lukasik z Uniwersytetu Luksemburskiego.
W SKRÓCIE: Dezinformacja w Luksemburgu
- Główne narracje: związane z codziennymi problemami ludzi (brak bezpieczeństwa, sytuacja finansowa), wojną na Ukrainie, narracje antyunijne (w bardzo ograniczonym zakresie)
- Kto szerzy dezinformację: krajowe skrajnie prawicowe partie, niektóre media, Rosja (w małym stopniu)
- Najbardziej powszechne fake newsy: w dzielnicy Luksemburga La Gare jest niebezpiecznie, deepfake’i (zwłaszcza z politykami, np. premierem Lukiem Friedenem, burmistrz Luksemburga Lydie Polfer, wielkim księciem Luksemburga Henrykiem), fałszywe rady w sprawie finansów.
- Walka z dezinformacją: edukacja medialna (inicjatywy Be Secure, ZPB Foundation), projekty i organizacje związane z fact-checkingiem i badaniami zjawiska dezinformacji (EDMO-BELUX, MediaLux), promowanie wysokiej etyki dziennikarskiej
O dezinformacji w Luksemburgu rozmawiamy ze Stéphanie Lukasik, ekspertką Rady Europy w dziedzinie bezpieczeństwa w sieci oraz praw twórców i odbiorców treści, badaczką z Uniwersytetu Luksemburskiego i Uniwersytetu Aix-Marseille oraz autorką książki L’influence des leaders d’opinion, wydanej w 2021 r.
Karolina Zbytniewska, EURACTIV.pl: Jako położony w sercu Europy kraj wielonarodowy i wielojęzyczny Luksemburg ma dość unikalny krajobraz medialny. Jakie narracje dezinformacyjne krążą w Luksemburgu?
Stéphanie Lukasik: Z tego, co zaobserwowałam w moich badaniach, główny temat dezinformacji w Luksemburgu to problemy życia codziennego – takie jak poczucie niepewności wśród Luksemburczyków – oraz kwestie finansowe. Oczywiście pojawiło się również trochę dezinformacji związanej z wojną na Ukrainie.
Według naszego pierwszego badania MediaLux 98,9 proc. ankietowanych Luksemburczyków stwierdziło, iż zetknęło się już z fałszywymi informacjami lub zmanipulowanymi treściami. Wraz z rozwojem sieci społecznościowych i sztucznej inteligencji zjawisko to stało się bardziej powszechne i coraz trudniejsze dla ludzi do wykrycia.
Dezinformacja rozprzestrzenia się w Luksemburgu w różnych formach, w tym jako fake newsy, mylące informacje, dezinformacja, reinformacja i deepfake’i.
Co oznacza „reinformacja”?
Reinformacja to koncept z moich badań. Zaobserwowałam, iż zjawisko to plasuje się gdzieś pomiędzy zmanipulowanymi informacjami i klasyczną dezinformacją i służy promowaniu skrajnie prawicowej ideologii.
Polega ono na zmianie przeznaczenia treści dziennikarskich w celu wprowadzenia ludzi w błąd. Zjawisko to jest powszechne w Luksemburgu, ale też we Francji, Kanadzie czy Belgii, gdzie również mówi się po francusku.
Można również wspomnieć o kampanii DisinfoLab „Doppelganger”. Obejmowała ona badania takiej formy dezinformacji, która polegała na reprodukowaniu treści dziennikarskich w celu manipulowania ludźmi i wywoływania zamieszania.
Wspomniała Pani również, iż główna narracja dezinformacyjna w Luksemburgu obraca się wokół życia codziennego i kwestii finansowych. Czy mogłaby Pani podać przykład narracji związanej z tymi tematami?
Tak, mogę podać kilka przykładów narracji związanych z poczuciem niepewności, co jest przykładem reinformacji. Jeden z przypadków dotyczy treści z luksemburskiego medium „L’Essentiel”, które zmienioni w celu rozpowszechniania mylących informacji.
Temat dotyczył poziomu bezpieczeństwa w dzielnicy La Gare w Luksemburgu, a konkretnie obszaru w pobliżu dworca kolejowego. Chociaż są obawy dotyczące bezpieczeństwa na tamtym terenie, sposób, w jaki ta kwestia została przedstawiona przez wiele osób, wyolbrzymiał sytuację, co prowadziło do powstawania fake newsów.
Kwestie finansowe są również częstym tematem dezinformacji. Często pojawiają się na przykład fałszywe porady finansowe. Jednym z godnych uwagi przykładów jest deepfake z luksemburskim wielkim księciem Henrykiem. Dezinformacja finansowa i deepfake’i są w Luksemburgu powszechne.
A jakie są dziś najbardziej rozpowszechnione w Luksemburgu fake newsy?
Niewątpliwie są to deepfake’i – szczególnie te wymierzone w postacie polityczne i dwór wielkoksiążęcy. Jak już wspomniałam, na Facebooku krążył deepfake z wielkim księciem Henrykiem, udający post telewizji RTL i zachęcający użytkowników do korzystania z jego porad inwestycyjnych.
Jest to również forma reinformacji, ponieważ treści te naśladują prawdziwe treści dużych mediów. W ten przypadku post sprawiał wrażenie, iż pochodzi z RTL, ale w rzeczywistości był manipulacją. Dwór wielkoksiążęcy musiał wydać komunikat prasowy ostrzegający Luksemburczyków przed tymi fałszywymi poradami inwestycyjnymi.
Deepfake’i w Luksemburgu w ostatnich latach się namnożyły. Widzieliśmy również deepfake’i z premierem Lukiem Friedenem i burmistrz Luksemburga Lydią Polfer. Ta forma dezinformacji stanowi w Luksemburgu poważny problem, bo wielu ludziom trudno jest odróżnić prawdziwy post RTL od zmanipulowanego, wygenerowanego przy użyciu sztucznej inteligencji.
Za tymi deepfake’ami, jak również szerszymi kampaniami dezinformacji i reinformacji muszą stać konkretni aktorzy. Kogo określiłaby Pani jako główne siły stojące za tworzeniem i rozpowszechnianiem dezinformacji w Luksemburgu?
Główni aktorzy mają interesy polityczne lub finansowe, a niektórzy są choćby zaangażowani w oszustwa. W ramach projektu MediaLux Uniwersytetu Luksemburskiego zbadałam szczególnie niepokojący rodzaj dezinformacji dotykający Luksemburg – to, co nazywamy reinformacją.
Ta forma subtelnej dezinformacji nie może być zwalczana dzięki prostego fact-checkingu. Polega ona bowiem na strategicznej manipulacji informacjami i faktami, co utrudnia jej rozpoznanie.
Wyzwanie polega na tym, iż zmanipulowane treści często pochodzą z profesjonalnych mediów i renomowanych źródeł. Manipulacja jest osadzona w sposobie formatowania informacji. Reinformację szczególnie trudno wykryć w gwałtownie zmieniającym się środowisku mediów społecznościowych, gdzie użytkownicy mogą nie mieć czasu ani zasobów, aby zweryfikować to, co widzą.
Innymi słowy, informacje są selektywnie rozbijane i klasyfikowane zgodnie ze skrajnie prawicową ideologią. Cytowane źródła często pochodzą z dużych, wiarygodnych mediów, ale są wykorzystywane w sposób, który wywołuje zamieszanie i subtelnie zachęca ludzi do utożsamiania się z prawicową ideologią.
A więc za dezinformacją i reinformacją stoi w większości skrajna prawica?
Tak, radykalne prawicowe partie odgrywają dużą rolę w rozpowszechnianiu dezinformacji w celu osiągnięcia korzyści politycznych.
Wielu innych ekspertów, z którymi rozmawiałam, wskazywało też na rolę zagranicznych podmiotów – na przykład Rosji – w kampaniach dezinformacyjnych w krajach Unii Europejskiej. Czy dostrzega Pani podobne wpływy w Luksemburgu?
Tak, zaobserwowałam również rosyjskie wpływy. Krajobraz medialny Luksemburga jest jednak wyjątkowy – w dużym stopniu międzynarodowy i otwarty na globalne treści. W rezultacie rosyjska dezinformacja wydaje się silniejsza w sąsiedniej Francji i wzdłuż granic Luksemburga, niż być bezpośrednio skierowana do Luksemburczyków.
W naszych badaniach odkryliśmy, iż chociaż rosyjskie narracje krążą w przestrzeni informacyjnej, to docierają do luksemburskich odbiorców raczej za pośrednictwem francuskich lub innych europejskich mediów, nie powstają bezpośrednio w Luksemburgu.
Wspomniała Pani o skrajnej prawicy i podmiotach zagranicznych, takich jak Rosja,. Czy jeszcze jakieś inne grupy zaangażowane są w kampanie dezinformacyjne w Luksemburgu?
Podczas pandemii COVID-19 zaobserwowaliśmy również znaczną dezinformację ze strony podmiotów z sektora zdrowia, szczególnie tych, którzy sprzeciwiali się szczepionkom. W 2025 roku nie jest to już jednak aż tak poważny problem.
Luksemburg jest domem dla wielu ekspatriantów pracujących w instytucjach międzynarodowych i europejskich. Czy widziała Pani kampanie dezinformacyjne wymierzone w ten aspekt – być może narracje twierdzące, iż obecność tak wielu obcokrajowców zagraża tożsamości narodowej Luksemburga?
Nie, w samym Luksemburgu nie widziałam takich narracji. Spotkałam się z nimi jednak w innych krajach, takich jak Kanada i Francja, gdzie również prowadziłam badania. Luksemburg jest pod tym względem dość wyjątkowy. Od dawna jest społeczeństwem wielokulturowym, więc tego typu dezinformacja nie jest powszechna – przynajmniej na razie. Ale w przyszłości to się może zmienić.
Wielu moich rozmówców wskazywało też na narracje antyunijne lub choćby antynatowskie. Czy dostrzega Pani takie narracje również w Luksemburgu?
Jeśli chodzi o narracje antyeuropejskie, myślę, iż w dużym stopniu zjawisko to wyjaśnia koncepcja tzw. homofilii. Odnosi się ona do tendencji ludzi do nawiązywania kontaktów społecznych z tymi, którzy podzielają ich poglądy. W Luksemburgu, ze względu na silny międzynarodowy i europejski kontekst i różne instytucje jakie mają tu siedziby, strach przed Europą nie jest dominującym trendem.
Nie obserwujemy w Luksemburgu jakiegoś nasilonego eurosceptycyzmu czy strachu przed obcokrajowcami. Widziałam jednak w internecie przypadki rasistowskich fake newsów, czasami wymierzonych w luksemburskich dziennikarzy. Ale nie zaobserwowałam dezinformacji wymierzonej konkretnie w Unię Europejską.
Jedynym wyjątkiem mogą być starsi Luksemburczycy, którzy korzystają z zagranicznych mediów, szczególnie niemieckich lub holenderskich. Rzeczywiście w niektórych mediach z tych państw przewijają się narracje antyeuropejskie, ale pochodzą one spoza Luksemburga, nie powstają tutaj.
Jak zatem opisałaby Pani cechy charakterystyczne krajobrazu dezinformacji w Luksemburgu?
Moim zdaniem jest to krajobraz subtelnej dezinformacji. Luksemburczycy są dość dobrze wykształceni, jeżeli chodzi o korzystanie z mediów, i istnieje wiele inicjatyw promujących związane z nim umiejętności. Oznacza to, iż dezinformacja w Luksemburgu jest zwykle bardziej zniuansowana i dostosowana do lokalnych interesów – takich jak jakość życia i kwestie finansowe – niż otwarcie wprowadzająca w błąd.
Co robi się w Luksemburgu, aby przeciwdziałać dezinformacji? Wspomniała Pani o tym wcześniej, ale co jeszcze mogłaby Pani zalecić?
Jest kilka ważnych inicjatyw. Na przykład rządowa inicjatywa Be Secure, prowadzona we współpracy m.in. z policją i prokuraturą i współfinansowana przez Komisję Europejską, zapewnia szkolenia z zakresu umiejętności cyfrowych. Istnieje również EDMO-BELUX, centrum badawcze i weryfikujące fakty, skupiające się na dezinformacji w Luksemburgu i Belgii.
Inną inicjatywą o dużym znaczeniu jest Fundacja ZPB, która promuje postawy obywatelskie i edukuje ludzi w zakresie rozpoznawania dezinformacji. Na Uniwersytecie Luksemburskim prowadzimy również projekty badawcze, takie jak MediaLux, w ramach którego badamy zmanipulowany przekaz i dezinformację w luksemburskim krajobrazie medialnym.
W ramach MediaLux przeprowadziłam badanie porównawcze w Luksemburgu, Kanadzie i Francji dotyczące zjawiska reinformacji. Badanie wykazało, iż luksemburscy dziennikarze często stają się celem tej taktyki.
We współpracy z rządem przygotowaliśmy więc pakiet reform prawa medialnego, a także konferencję poświęconą dezinformacji. Najważniejszym wnioskiem, jaki wypłynął z tej konferencji, była potrzeba rozszerzenia edukacji medialnej – uczenia ludzi nie tylko tego, jak korzystać z cyfrowych narzędzi, ale także jak rozpoznawać fałszywe narracje i zmanipulowane treści.
Z perspektywy badawczej uważam, iż aby zwalczać dezinformację, musimy wzmocnić etykę dziennikarską. Moderacja treści ma swoje ograniczenia, przede wszystkim dlatego, iż poza usuwaniem treści jednoznacznie sprzecznych z regulaminami jest ono trudne. Serwisy społecznościowe zgodnie z unijnym aktem o usługach cyfrowych mają ograniczoną odpowiedzialność i często moderują treści dopiero po ich rozpowszechnieniu.
Ponadto sztuczna inteligencja poprzez ułatwienie tworzenia zmanipulowanych audio i obrazu uczyniła dezinformację bardziej wyrafinowaną. Chociaż akt o sztucznej inteligencji nakłada obowiązek przejrzystości, przez cały czas najważniejsze jest regulowanie dezinformacji bez naruszania demokratycznych wartości i wolności słowa.
Musimy więc pójść jeszcze dalej w edukacji medialnej i dziennikarskiej, krzewiąc umiejętności odróżniania wiarygodnych informacji od dezinformacji – zwłaszcza iż dezinformacja staje się coraz bardziej subtelna, jak to ma miejsce w Luksemburgu.
Chciałbym zapytać jeszcze o wspomniane przez Panią badanie porównawcze sytuacji w Luksemburgu, Kanadzie i Francji. Brzmi to ciekawie. Czy mogłaby Pani przybliżyć najważniejsze ustalenia i różnice?
Badanie skupiało się na tym, jak treści dziennikarskie są zmieniane w celu manipulowania ludźmi, szczególnie do szerzenia skrajnie prawicowej ideologii.
Przeanalizowaliśmy przypadek we Francji dotyczący strony internetowej, która rozpowszechnia dezinformację, wykorzystując transnarodowe źródła wiadomości. Jednym z kluczowych ustaleń było rosnące poczucie braku zaufania do mediów głównego nurtu we Francji, Quebecu i Luksemburgu. Niektórzy ludzie uważają, iż media nie reprezentują w dostatecznym stopniu ich spojrzenia na dane sprawy, co skłania ich do poszukiwania alternatywnych źródeł informacji.
Nawet jeżeli informacje pochodzą z wiarygodnych źródeł, pewne grupy celowo je przekształcają w taki sposób, aby pasowały do ich ideologii. Selektywnie wycinają treści, usuwając przeciwstawne punkty widzenia, tak aby pozostałe informacje wspierały konkretną narrację. Chociaż informacje przez cały czas mogą pochodzić z wiarygodnych źródeł, stają się wysoce stronnicze i wprowadzające w błąd, zamiast stanowić pełny i dokładny opis wydarzeń.
Ta metoda – manipulowanie treściami dziennikarskimi poprzez pomijanie kontrargumentów – ma głęboki wpływ na postrzeganie przez ludzi wielu spraw, wpływając na to, jak ludzie interpretują fakty. Odkryliśmy, iż zjawisko to jest powszechne we wszystkich trzech badanych krajach, niezależnie od ich wielkości czy krajobrazu medialnego.
Głównym problemem jest to, iż wielu ludzi nie ufa już tradycyjnemu dziennikarstwu i zamiast tego sięga do tych zmanipulowanych źródeł, wzmacniając swoje dotychczasowe przekonania, zamiast szukać zrównoważonych informacji.
Chcesz dowiedzieć się więcej o dezinformacji w Luksemburgu? Zapraszamy tutaj.