Wybory w Mołdawii: Trwa liczenie głosów. Prowadzi partia prounijna

euractiv.pl 1 miesiąc temu
Zdjęcie: https://euractiv.pl/section/polityka-zagraniczna-ue/news/wybory-w-moldawii-liczenie-glosow/


Zakończyło się głosowanie w wyborach parlamentarnych w Mołdawii, które zdecydują o tym, czy kraj pozostanie przy kursie proeuropejskim, czy zwróci się ku Rosji. Po przeliczeniu niespełna jednej trzeciej głosów prowadzi prounijna Partia Akcji i Solidarności.

Głosowanie rozpoczęło się o godz. 6:00 i zakończyło o godz. 20:00. Mołdawianie oddawali głosy w łącznie 1873 lokalach wyborczych, w tym 12 dla mieszkańców separatystycznego Naddniestrza.

Rządząca w Mołdawii proeuropejska Partia Akcji i Solidarności (PAS) zdobyła 40 proc. spośród już przeliczonych głosów. 31,5 proc. z nich oddano natomiast na prorosyjski Blok Patriotyczny. To wynik po podliczenu 28 proc. głosów, który podała Centralna Komisja Wyborcza.

Po głosowaniu nie opublikowano wyników exit poll. O mandaty w 101-osobowym parlamencie ubiegało się 15 partii politycznych, trzy bloki wyborcze oraz czterech kandydatów niezależnych.

Prezydent Maia Sandu przedstawiła głosowanie jako rozstrzygające dla europejskiej przyszłości Mołdawii. – Jesteście murem, który podtrzymuje pokój i przyszłość naszych dzieci – zwróciła się do wyborców w poniedziałkowym wystąpieniu na żywo, apelując, by nie ulegali manipulacjom.

Sandu mówiła niedawno w Parlamencie Europejskim w Strasburgu, iż utrzymanie Mołdawii na drodze do UE „jest kwestią przetrwania”. Z podobnym ostrzeżeniem wystąpił na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, mówiąc, iż po Białorusi i Gruzji „Europa nie może sobie pozwolić, by stracić również Mołdawię”.

Kremlowskie kampanie w Mołdawii

Rosyjska ingerencja w sprawy Mołdawii nie jest nowością – ale zdaniem obserwatorów jej obecna skala i poziom zaawansowania są bezprecedensowe.

Kampania Kremla łączy standardowy zestaw narzędzi dezinformujących, takich jak fałszywe konta – opisywane przez ekspertów jako ukryte nieautentyczne działania (CBI) – z treściami generowanymi przez sztuczną inteligencję, rozpowszechnianymi w serwisach TikTok, Instagram i Telegram.

– Kreml przeznacza setki milionów euro, by kupić setki tysięcy głosów po obu stronach Dniestru i za granicą – ostrzegła Sandu.

W lipcu UE nałożyła sankcje na siedem osób i trzy podmioty za „destabilizowanie” Mołdawii przed wyborami. Kilka z nich powiązano ze zbiegłym oligarchą Ilanem Șorem, oskarżanym o organizowanie sieci kupowania głosów w całym kraju.

Według badań opublikowanych w czwartek przez Alliance4Europe władze prześledziły przepływ 39 mln dolarów do sieci powiązanej z Șorem, mającej wpływać na wybory.

Șor, który uciekł z kraju po zeszłorocznych wyborach prezydenckich, ma także finansować botami sterowaną dezinformację w mediach społecznościowych.

Ataki na Sandu i UE

Oprócz ingerencji finansowej, działania propagandowe bezpośrednio wymierzone są w Sandu. Jak podaje Bułgarsko-Rumuńskie Obserwatorium Mediów Cyfrowych, sieci powiązane z Kremlem przedstawiają jej rząd jako „autorytarny, represyjny i nielegalny”, a mołdawską policję jako prześladującą obywateli.

Rozpowszechniane są także narracje antyunijne. Konta botów szerzą fałszywe twierdzenia, jakoby w Mołdawii potajemnie stacjonowały rosyjskie wojska albo iż mołdawscy żołnierze wysyłani są na front ukraiński.

„Skala kampanii oznacza, iż Mołdawia stoi w obliczu bezprecedensowej operacji obcego wpływu”, stwierdzono w raporcie BROD.

Technologiczna obrona przed zalewem dezinformacji

Firmy technologiczne przed wyborami deklarowały czujność. TikTok uruchomił tzw. Centrum Kontroli Misji do monitorowania treści we współpracy z mołdawskimi władzami. Meta poinformowała, iż rozbiła „szereg nieautentycznych sieci” wymierzonych w Mołdawian na Facebooku i Instagramie.

Podczas kampanii Meta zainwestowała także znaczne środki w monitorowanie dezinformacji na Instagramie i Facebooku. „Zidentyfikowaliśmy i zlikwidowaliśmy szereg fałszywych sieci wymierzonych w Mołdawian. przez cały czas monitorujemy sytuację i jesteśmy gotowi badać wszelką dalszą aktywność mogącą naruszać nasze zasady”, przekazał rzecznik fimy w oświadczeniu przesłanym do EURACTIV.

Eksperci jednak wątpią, by platformy były w stanie powstrzymać falę dezinformacji. Według Atili Biro z organizacji Context Romania, monitorującej dezinformację, działania wspierane przez Kreml są wyraźnie skoordynowaną operacją obejmującą wiele platform i wymagają skoordynowanej odpowiedzi ze strony firm technologicznych.

Biro i inni eksperci wskazują, iż propaganda kwitnie na TikToku, w serwisach należących do firmy Meta, na Telegramie i w serwisie X, ale Telegram i X nie przystąpiły do wspólnych działań z organizacjami społecznymi i grupami monitorującymi w celu zwalczania dezinformacji i prowadzenia fact-checkingu.

Biro podkreśla, iż TikTok i Meta wprowadziły pewne zabezpieczenia, takie jak ostrzeżenia o wyborach i dezinformacji w Mołdawii.

– To nie tylko TikTok – zwrócił uwagę. Właściciel Facebooka i Instagrama, Meta, „ponosi równą odpowiedzialność”, podczas gdy „Telegram i X są najgorsze” pod względem moderacji treści, ponieważ w praktyce „nie istnieją żadne mechanizmy powstrzymujące manipulację informacją”.

Bruksela zdoła odpowiedzieć?

Komisja Europejska podjęła działania, by wzmocnić mołdawskie zabezpieczenia przed dezinformacją. W czerwcu KE wraz z Metą, Google, TikTokiem i Microsoftem oraz we współpracy z organizacjami społecznymi i mołdawskimi władzami przeprowadziła „stress test”, by ocenić, czy zabezpieczenia przeciw kremlowskim botom są wystarczające.

W sierpniu platformy, które podpisały unijny kodeks postępowania w sprawie dezinformacji, rozpoczęły współpracę z mołdawskimi fact-checkerami i organizacjami pozarządowymi.

Rzecznik Komisji Europejskiej poinformował w czwartek (25 września), iż unijni urzędnicy są na miejscu, aby wybory były nie tylko „rozstrzygające dla Mołdawii i jej europejskiej przyszłości”, ale i „wolne od wszelkiej obcej ingerencji”.

Idź do oryginalnego materiału