"utylizacja talentów"

maciejsynak.blogspot.com 1 miesiąc temu






przedruk


Pomyłka PAP w depeszy o kluczowym partnerze sojuszniczym nie jest „niefortunnym incydentem”.



autor: Fratria




W związku z rozesłaniem przez Polską Agencję Prasową depeszy, w której błędnie przypisano Prezydentowi Stanów Zjednoczonych Donaldowi Trumpowi słowa dotyczące „pomocy Polsce po wojnie”, stanowczo protestuję przeciwko rozpowszechnianiu przez polityków i dziennikarzy informacji wprowadzających opinię publiczną w błąd oraz podważających wiarygodność państwowej agencji prasowej. PAP przyznała błąd, skorygowała depeszę i przeprosiła, wskazując, iż w wypowiedzi nie padła nazwa żadnego kraju. Ten incydent – o oczywistym ciężarze gatunkowym dla bezpieczeństwa informacyjnego państwa – ujawnia rażące zaniedbania w procedurach redakcyjnych i kontroli jakości materiałów agencyjnych.

Polska Agencja Prasowa, jako podmiot realizujący misję publiczną i działający w oparciu o przepisy prawa, jest zobowiązana do najwyższych standardów rzetelności i weryfikacji informacji. Tymczasem wyemitowanie depeszy, która mogła być interpretowana jako oficjalny sygnał osłabienia sojuszniczego wsparcia dla Polski, stworzyło realne ryzyko szkód w sferze interesów Rzeczypospolitej.

W świetle powyższego, a także utrzymujących się od 2023 r. wątpliwości i sporów dotyczących trybu i podstaw prawnych czynności podejmowanych w PAP po wpisaniu do Krajowego Rejestru Sądowego otwarcia likwidacji spółki oraz ustanowieniu likwidatora, wzywam do natychmiastowych działań naprawczych. Te działania naprawcze to:

1) Niezwłoczne odwołanie osoby pełniącej funkcję „likwidatora PAP” – osobiste i instytucjonalne zaniechania nadzorcze, które pozwoliły na rozesłanie tak kompromitującej depeszy, uzasadniają odwołanie. W warunkach misji publicznej nie ma miejsca na eksperymenty organizacyjne, które generują systemowe ryzyko dezinformacji. (Wpis o likwidacji i ustanowieniu likwidatora w KRS nie zwalnia z odpowiedzialności za standardy działania.) Bezprawne otwarcie likwidacji PAP przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego spowodowało chaos w działaniu Agencji.

2) Pilna reakcja Rady Mediów Narodowych – zgodnie z art. 2 ustawy o RMN Rada jest organem adekwatnym w sprawach powoływania i odwoływania składów osobowych organów jednostek publicznej radiofonii i telewizji oraz Polskiej Agencji Prasowej. Oczekuję zatem natychmiastowego zwołania posiedzenia RMN, przedstawienia publicznego raportu z incydentu oraz podjęcia stosownych decyzji personalnych i nadzorczych, aby przywrócić standardy rzetelności i bezpieczeństwa informacyjnego w PAP.

3) Wdrożenie twardych procedur „double-check” i „four-eyes” dla depesz o znaczeniu międzynarodowym – w tym obowiązkowej weryfikacji nagrań źródłowych (transkrypcja + odsłuch), konsultacji merytorycznej w newsroomie oraz jednoznacznego oznaczania materiałów interpretacyjnych jako komentarza, a nie informacji.

4) Publiczne udostępnienie pełnej chronologii i treści pierwotnej depeszy, korekt oraz notatek redakcyjnych – tak, by odbudować zaufanie odbiorców i umożliwić zewnętrzną ocenę procesu redakcyjnego. Wszystkie te dane są dostępne w systemie edycyjnym Tryton – głównym systemie produkcyjnym PAP. jeżeli ich tam nie ma – oznacza to iż w sposób bezprawny je usunięto, co jest naruszeniem regulaminu i prawa.

5) Audyt zewnętrzny systemu zgodności (compliance) w PAP – z mandatem do oceny ryzyk redakcyjnych, prawnych i reputacyjnych, oraz publikacją wniosków do 30 dni od zlecenia.

Jako były członek Zarządu PAP i były Przewodniczący Rady Nadzorczej PAP przypominam, iż PAP nie jest zwykłą spółką medialną: to instytucja odpowiedzialna za obrót informacją referencyjną w państwie. Pomyłka w depeszy o kluczowym partnerze sojuszniczym nie jest „niefortunnym incydentem”, ale poważnym naruszeniem standardów, które wymaga natychmiastowej odpowiedzialności kierowniczej i nadzorczej.




3) Wdrożenie twardych procedur „double-check” i „four-eyes” dla depesz o znaczeniu międzynarodowym – w tym obowiązkowej weryfikacji nagrań źródłowych (transkrypcja + odsłuch), konsultacji merytorycznej w newsroomie oraz jednoznacznego oznaczania materiałów interpretacyjnych jako komentarza, a nie informacji.


Ja tego nie rozumiem - nie ma redaktora naczelnego, który jest przecież tym
„double-check” i „four-eyes” i który wszystko akceptuje zanim pójdzie w eter???

To jest niemożliwe, czytałem choćby niedawno wywiad z redaktorem naczelnym press.pl - zawsze w każdej redakcji jest redaktor naczelny, który czyta, opiniuje artykuły i ostatecznie zatwierdza lub nie do publikacji - skąd więc te pomysły „double-check” i „four-eyes” , skoro to STANDARD ???






Prawdę mówiąc informacje w mediach są tak podawane, iż czasami trudno zrozumieć co kto powiedział, a co dodał, czy zinterpretował redaktor - np. dzięki cudzysłowia.

I pewnie o to właśnie chodziło. Przez całe lata dochodziliśmy do punktu, w którym jest już ściana - wojna na wschodzie i rządy Tuska i media, które plotą bzdury zamiast rzetelnie informować.


Dlaczego prawicowe media też biorą udział w przekręcaniu znaczenia słów?


Zobaczcie, co za sformułowanie: "PAP przyznała błąd"
Zamiast "przynała się do błędu" albo "przynała, iż popełniła błąd"

To są kpiny z ludzi - oni są w komitywie i sobie z nas kpią w żywe oczy.



W wywiadzie udzielonym ostatnio Kanałowi Zero, gen. Kukuła użył sformułowania: "utylizacji talentów".

Utylizacji podlegają śmieci, a nie talenty.

Talenty można wdrażać, ew. używać, spożytkować, ale nie utylizować - chyba iż dowódctwo uważa polskich obywateli za śmieci, które można utylizować, w celu pozbycia się.



Wielki słownik języka polskiego:

"przetwarzać śmieci i odpady w celu ich bezpiecznego pozbycia się lub ponownego wykorzystania"

Słowa o "utylizacji" polskich żołnierzy mogły się przytrafić hitlerowcom, ale nie polskiej generalicji.

Ktoś mnie na fb uświadamiał, iż to pewnie zaczerpnięte z angielskiego - odpisałem mu, czy uważa, iż stwierdzenie: "ma pan problemy mentalne" jest w porządku i czy się z tym zgadza.

Co mnie to obchodzi, iż to z angielszczyzny?? Tu jest Polska i mówi się do Polaków, a nie do Żargonistów.



Lekceważenie sobie zasad języka polskiego i ignorowanie znaczenia słów może nas doprowadzić do sytuacji, gdzie oszuści na czele państwa zaczną nam mówić wprost, iż za chwilę nas "zutylizują" w jakiejś głupiej wojnie, a społeczeństwo choćby nie drgnie, wmawiając sobie, iż to była pomyłka, przejęzyczył się, on tak ma, on tak często mówi.



Ale zaraz... co tu się właśnie dzieje??




Zadziwiające, iż ta sytuacja ma miejsce, kiedy PAP manipuluje wypowiedzią Trumpa i kiedy - chyba pierwszy raz w historii - ktoś na łamach prasy protestuje przeciwko przekręcaniu znaczenia słów.

Ta synchronizacja wywołuje grozę.

Okazuje sie, iż redaktorzy są przenikliwi w przypadku PAP, a przecież chyba każdej redakcji co chwila wydarza się taka sytuacja - dotychczas nikt tego nie zauważał.


Dlaczego redaktorzy są raz przenikliwi w przypadku, który dosłownie co chwila wydarza się mediom, a ISTOTNĄ wypowiedź generała Kukuły ignorują?



Groza, groza, groza...















/wpolityce.pl/media/741043-piec-dzialan-naprawczych-po-dezinformacji-pap-oswiadczenie

wsjp.pl/haslo/podglad/88013/utylizowac

youtube.com/embed/TUGEa2NH3JU&t=2299s

20







Idź do oryginalnego materiału