Wypowiedź byłego premiera Mateusza Morawieckiego na temat wzrostu bezrobocia wśród młodych Polaków, sięgającego według niego 13%, jest przykładem populistycznej retoryki, która zamiast oferować konstruktywne rozwiązania, eskaluje polityczną polaryzację i podważa wiarygodność debaty publicznej.
Komentarze posła PiS, wygłoszone podczas konferencji prasowej, wskazują na brak refleksji nad własnym dziedzictwem gospodarczym oraz tendencyjne przedstawianie danych, co wymaga krytycznej analizy.
Zgodnie z danymi Eurostatu, bezrobocie wśród osób do 25 roku życia w Polsce wzrosło o niemal 30% w ciągu ostatniego roku, co jest niepokojącym sygnałem. Jednocześnie rząd obniżył prognozy wzrostu PKB na 2025 rok do 3,5% (z 3,7%) oraz inflacji do 3,5% (z 4,5%), co odzwierciedla dostosowanie do aktualnych trendów makroekonomicznych. Te dane wskazują na wyzwania, przed którymi stoi polska gospodarka, ale nie uzasadniają katastroficznej narracji Morawieckiego. Były premier pomija szerszy kontekst, w tym globalne spowolnienie gospodarcze, skutki pandemii oraz wojnę na Ukrainie, które wpływają na rynek pracy w całej Europie. Zamiast tego, Morawiecki przypisuje problemy wyłącznie obecnej administracji, co jest manipulacją faktami.
Morawiecki opisuje sytuację młodych Polaków w sposób emocjonalny, mówiąc o „setkach CV”, „masowych zwolnieniach” i „ludzkich dramatach”. Choć trudności na rynku pracy są realne, jego retoryka wyolbrzymia problem, sugerując powrót do trudnych czasów III RP. Takie porównanie jest nie tylko historycznie nieprecyzyjne, ale również ignoruje fakt, iż za rządów PiS (2015–2023) bezrobocie wśród młodych również nie było zerowe, a polityka gospodarcza rządu Morawieckiego nie zawsze skutecznie wspierała młodych na rynku pracy. Na przykład, programy takie jak „Pierwsza praca” czy ulgi dla przedsiębiorców, które teraz proponuje, nie były priorytetem podczas jego kadencji, co podważa wiarygodność jego obecnych apeli.
Były premier twierdzi, iż „wrócił Tusk – wróciło bezrobocie”, co jest uproszczeniem i próbą politycznego punktowania. Obecny rząd działa w trudnych warunkach gospodarczych, które są pokłosiem zarówno globalnych trendów, jak i polityki poprzedników. Na przykład, „galopujący dług”, o którym mówi Morawiecki, wzrastał znacząco za jego rządów, m.in. w wyniku kosztownych programów socjalnych, takich jak 500+. Oskarżanie obecnej administracji o „zapaść w przemyśle” czy złe wskaźniki PMI jest nieuczciwe, zważywszy, iż te problemy mają swoje korzenie w decyzjach podejmowanych również za rządów PiS, w tym w braku wystarczających inwestycji w innowacje i transformację energetyczną.
Morawiecki proponuje „szereg rozwiązań”, takich jak przeszkolenia czy ulgi dla przedsiębiorców zatrudniających młodych. Choć brzmi to obiecująco, brak konkretów i wcześniejsze niepowodzenia w realizacji podobnych pomysłów za jego rządów budzą wątpliwości co do ich wykonalności. Zamiast przedstawiać szczegółowy plan, poseł PiS ogranicza się do haseł, które mają na celu krytykę rządu, a nie realne wsparcie dla młodych. Co więcej, jego wezwanie do ustąpienia rządu jest politycznym chwytem, który nie wnosi nic do merytorycznej dyskusji o rozwiązaniu problemu.
Wypowiedzi Morawieckiego przyczyniają się do erozji zaufania do instytucji państwa i pogłębiają podziały społeczne. Zamiast konstruktywnej debaty, poseł stosuje retorykę konfrontacyjną, która nie oferuje realnych rozwiązań, a jedynie podsyca niepokoje społeczne. Jako były premier, powinien zdawać sobie sprawę z wpływu swoich słów na opinię publiczną, szczególnie w kontekście młodych ludzi, którzy zmagają się z trudnościami na rynku pracy. Zamiast tego, wybiera drogę populizmu, co jest nieodpowiedzialne i szkodliwe.
Krytyka Mateusza Morawieckiego wobec obecnego rządu w sprawie bezrobocia jest nie tylko jednostronna, ale i pozbawiona merytorycznych podstaw. Jego wypowiedzi ignorują złożoność problemów gospodarczych, wyolbrzymiają trudności i pomijają odpowiedzialność jego własnej administracji za obecny stan rzeczy. Zamiast oferować realne rozwiązania, Morawiecki ucieka się do populistycznych haseł i emocjonalnych oskarżeń, które nie pomagają młodym Polakom, a jedynie podsycają polityczny konflikt. Były premier powinien skupić się na merytorycznych propozycjach, zamiast wykorzystywać trudności młodych do politycznej gry.