Kłamstwo jest grzechem a kłamstwo codzienne to grzech śmiertelny, niewybalaczy. Dlatego popieranie PiS, które kłamnie codziennie to koniec. Dla katolika to sprawa zbawienia. Obcowanie z kłamstwem – czy to przez jego głoszenie, powielanie, czy bierne akceptowanie – jest grzechem ciężkim, który oddziela człowieka od Boga i zamyka drogę do życia wiecznego.
„Nie będziesz mówił przeciw bliźniemu twemu kłamstwa jako świadek fałszywy” (Wj 20,16)
Ósme przykazanie Boże nie jest sugestią, ale jasnym i twardym nakazem. Kłamstwo jest złamaniem przymierza z Bogiem – Bogiem, który jest Prawdą. Chrystus mówi wyraźnie: „Ja jestem drogą, prawdą i życiem” (J 14,6). Kto odwraca się od prawdy, odwraca się od samego Jezusa. Kto głosi fałsz, ten nie głosi Ewangelii, ale służy ojcu kłamstwa – szatanowi.
Święty Paweł pisze w Liście do Efezjan: „Odrzućcie kłamstwo i niech każdy mówi prawdę swemu bliźniemu” (Ef 4,25). A święty Jan w Apokalipsie ostrzega, iż „na zewnątrz [Bożego miasta] są psy, czarownicy, rozpustnicy, zabójcy, bałwochwalcy i każdy, kto miłuje kłamstwo i nim żyje” (Ap 22,15).
Grzech śmiertelny: świadome i dobrowolne przyjęcie kłamstwa
Katechizm Kościoła Katolickiego (KKK 2484–2486) uczy jednoznacznie: kłamstwo jest grzechem śmiertelnym, jeżeli dotyczy poważnej sprawy i jest popełnione z pełną świadomością i zgodą woli. A więc: jeżeli wiemy, iż coś jest nieprawdą, ale mimo to to głosimy, udostępniamy, powielamy – popełniamy ciężki grzech. A jeżeli to czynimy regularnie, systemowo, dla własnej korzyści lub ze strachu – oddzielamy się od łaski Bożej.
To dotyczy nie tylko polityków, dziennikarzy czy urzędników. Dotyczy każdego z nas. Udostępniasz fake newsy? Powielasz niepotwierdzone plotki? Usprawiedliwiasz kłamstwo „bo to nasi”? Uważaj. Twoja dusza się stacza.
„Nie można służyć Bogu i mamonie” – również w polityce
Katolik nie może usprawiedliwiać kłamstwa z powodu sympatii politycznych. Kłamstwo nie staje się prawdą, bo mówi je „nasz człowiek”. Usprawiedliwianie nieuczciwości, manipulacji, kampanii oszczerstw – choćby jeżeli wydają się „słuszne politycznie” – to zdrada Ewangelii. Bo Chrystus nie mówił: „Bądź prawdomówny, ale tylko wtedy, gdy ci się to opłaca.” On mówił: „Niech wasza mowa będzie: tak – tak, nie – nie. A co nadto jest, od złego pochodzi.” (Mt 5,37)
Tymczasem wielu ludzi deklarujących się jako katolicy regularnie wspiera kłamstwo: oglądając media szerzące propagandę, powtarzając półprawdy, odrzucając fakty, które są niewygodne. Wielu nie chce wiedzieć – bo prawda by zabolała. Ale ignorancja z wyboru to nie usprawiedliwienie – to współudział.
Spowiedź nie wystarczy, jeżeli trwasz w kłamstwie
Nie łudźmy się. Pójście do spowiedzi i równoczesne trwanie w świecie kłamstwa to drwina z sakramentu. Żeby grzech był odpuszczony, potrzeba szczerego żalu i postanowienia poprawy. jeżeli po spowiedzi dalej wspierasz kłamców, dalej rozpowszechniasz nieprawdę – nie ma mowy o prawdziwym nawróceniu. Twoje serce przez cały czas jest zamknięte na Prawdę, którą jest Bóg.
Obudźmy sumienia
Kościół potrzebuje dzisiaj katolików sumienia, nie katolików przyzwyczajenia. Potrzeba ludzi, którzy będą świadkami prawdy, choćby jeżeli jest to trudne, niepopularne, niewygodne. Nie możemy milczeć, gdy prawda jest deptana – nie tylko w mediach, ale i w sercach. Musimy się przeciwstawić systemowemu kłamstwu, również wtedy, gdy stoi za nim człowiek z różańcem w kieszeni, z krzyżem w klapie i z cytatem z papieża na ustach.
Bo nie każdy, kto mówi „Panie, Panie”, wejdzie do Królestwa Niebieskiego – ale ten, kto spełnia wolę Ojca (por. Mt 7,21). A Ojciec jest Prawdą. I tylko ci, którzy żyją w prawdzie, będą mogli stanąć przed Nim twarzą w twarz.
Nie dajmy się oszukać. Obcowanie z kłamstwem to nie tylko polityczna naiwność. To duchowe samobójstwo.