Elektryki na celowniku hakerów. Jak realne są zagrożenia cybernetyczne dla właścicieli aut elektrycznych

manager24.pl 1 dzień temu

Rynek samochodów elektrycznych na świecie i w Polsce dynamicznie rośnie. Ich liczba niedługo przekroczy 100 tys szt. Łączą się z chmurą, aktualizują zdalnie oprogramowanie, są wyposażone w dziesiątki aplikacji i rozbudowane systemy infotainment. Coraz mniej przypominają klasyczne pojazdy, a coraz bardziej… komputery na kołach. I dlatego stają się celem hakerów.

Samochody elektryczne są wyjątkowo narażone na cyberataki – głównie z powodu swojej architektury opartej na oprogramowaniu i stałej łączności z siecią. Jak zauważa Antoinette Hodes, ekspertka firmy Check Point, właściciele powinni zachować czujność, ale nie popadać w panikę. Samochody elektryczne są dziś znacznie bardziej połączone i zależne od systemu niż tradycyjne pojazdy, co poszerza ich powierzchnię podatności na ataki – mówi Hodes.

Zagrożenie dotyczy głównie komunikacji bezprzewodowej (Wi-Fi, Bluetooth, GPS) oraz infrastruktury chmurowej, na której opiera się większość funkcji EV. Hakerzy mogą zaatakować przez systemy infotainment, łączność zdalną, a choćby przez… ładowarki.

Ładowarka jako „brama” do cyberataku

Największym zagrożeniem nie są same samochody, ale domowe systemy ładowania – ostrzega Daniel dos Santos, szef działu badań w firmie Forescout. Właściciele EV często mają w domu nie tylko ładowarki, ale też panele słoneczne i magazyny energii. Wszystkie te urządzenia są zdalnie zarządzane i połączone z internetem, co czyni je atrakcyjnym celem – podkreśla ekspert.

Badania Forescout z marca 2025 roku wykazały, iż hakerzy byli w stanie przejąć kontrolę nad falownikami słonecznymi oraz ładowarkami od tego samego producenta. Efekty? Możliwość kradzieży energii, wyłudzania opłat lub przechwytywania danych osobowych. Jeszcze groźniejszy scenariusz, który na razie pozostaje teoretyczny, to tzw. cyber-robak, który rozprzestrzeniałby się między samochodami przez publiczne punkty ładowania – mówi dos Santos. – Zainfekowane auto mogłoby przenieść wirusa do ładowarki, ta do kolejnych pojazdów i tak dalej. W przypadku ataku przez łańcuch dostaw, skutki byłyby katastrofalne.

Tesla, chińskie auta i konferencje hakerskie: kto jest na celowniku?

W 2016 roku podczas prestiżowej konferencji Black Hat, hakerzy zademonstrowali skuteczny atak na Teslę. W tym samym roku australijski ekspert Troy Hunt przejął kontrolę nad Nissanem Leaf dzięki aplikacji, regulując zdalnie system klimatyzacji. Dziś największe obawy budzą niektóre chińskie marki, które oferują atrakcyjnie wycenione auta elektryczne – często z mniej zabezpieczonym oprogramowaniem. W Wielkiej Brytanii na początku 2025 roku, firmy z branży obronnej ostrzegły swoich pracowników przed łączeniem służbowych urządzeń z chińskimi samochodami – z obawy przed wyciekiem danych.

James McQuiggan z KnowBe4 podkreśla, iż prawdziwe zagrożenie nie polega wyłącznie na zdalnym przejęciu pojazdu, ale również na prywatności danych, podatności aplikacji oraz zagrożeniach w łańcuchu dostaw. Samochód elektryczny to rozbudowany ekosystem elektroniczny, wymagający takiej samej higieny cyfrowej jak każde inne urządzenie z dostępem do internetu – dodaje McQuiggan.

Antoinette Hodes z firmy Check Point zaznacza, iż ochrona samochodu elektrycznego nie różni się od zabezpieczania komputera czy telefonu. Najważniejsze zasady to: regularne aktualizowanie oprogramowania, ostrożność przy podłączaniu do nieznanych sieci i urządzeń, traktowanie pojazdu jak każdego innego podłączonego do internetu sprzętu. Wraz z rosnącą autonomicznością i połączeniami z siecią, wzrasta ryzyko ataków zdalnych – mówi Hodes. Dlatego właściciele powinni wdrażać dobre praktyki cyberbezpieczeństwa.

Żródło: Na podstawie Yahoo.com

Idź do oryginalnego materiału